Zanim zaczniemy: Obejrzeliście film przez stronę? Jeżeli uważacie, że miał sens, nie zapomnijcie wejść na YouTube i dać łapkę w górę lub udostępnić film : ) To ładnie niesie treść dalej i pomaga tworzyć nowe materiały.
Cześć!
Dzisiaj mam dla Was nieco mniej wesoły temat niż zwykle. Jednocześnie myślę, że jest to jeden z bardziej potrzebnych i zaniedbanych tematów. Obejrzyjcie film i dajcie znać w komentarzu na YouTube, co o tym sądzicie. Dodatkowo, poniżej zamieszczam:
- opis historii, do której odsyłam w filmie,
- niewyretuszowane zdjęcia z filmu.
Historia drastyczna – nie zachęcam do czytania, jeżeli nie macie mocnych nerwów. Poważnie.
Było to najbardziej drastyczne zdarzenie, jakie spotkało mnie w lodach Antarktyki. Przy zdarzeniu nie pojawił się gram krwi, a jednak… Ale po kolei.
Jakoś pod koniec października, w trakcie antarktycznej zimy na zboczach wzniesień Wyspy Króla Jerzego zalegały wyjątkowo duże zwały śniegu. Na tychże od jakiegoś czasu leżały samice słoni morskich z tegorocznymi cielaczkami – bo tak się mówi na młode słonie morskie. Matki spędzają z dzieciakami jakiś miesiąc. W tym czasie młode przybierają solidnie na masie. Gdy się rodzą, mają te 20-30kg, a po miesiącu 80-100. Gdy młode podrosną, matki wskakują do oceanu i więcej nie wracają do dzieciaków.
Takie bąble leżą na plaży i przebudowują zapasy tłuszczu na inne tkanki, utwardza im się układ szkieletowy itp. Jednym słowem szykują się do wskoczenia do oceanu. Trwa to kilkadziesiąt dni.
komentarze